"Talia kart: Nowy gość"

Rozdział 5 - Nowy gość


  Ocknęli się będąc już w środku. Dawid wykrzesał trochę ognia dzięki podręcznym zapałkom i zapalił pochodnie umieszczone na wewnętrznych bokach drzewa. Wszyscy przestraszyli się postaci, która stała obok nich. Osoba w kapturze również była zlękniona i zakłopotana. Postać odrzuciła kaptur i wszyscy odetchnęli z ulgą. Byłą to młoda, śliczna dziewczyna. gdzieś w ich wieku.
- Co tu robisz?! Kim jesteś? - zapytał Kacper.
- Właściwie to sama nie wiem, uciekłam z domu, zgubiłam się w tym lesie i nagle znalazłam się tutaj z wami... 
- Wiesz jak nas przestraszyłaś!?
- Wiem,ale wy też mnie przestraszyliście...
- Jak ci na imię? - zapytał Dawid.
- Nazywam się Milena Dobrevann. - odpowiedziała blondynka.
- To jest Zuzanna, Kacper, a ja jestem David. Mamy jakby kłopoty i znów się w coś wplątaliśmy, bo widzę, że nie ma stąd wyjścia...
  Nagle buchnął zaduch, tak wstrętny odór, że wszyscy niemal się podusili. 
- Fuj,to stamtąd! - zauważył Kacper.
- Daruj sobie, jadłeś ostatnio byle co, a teraz się wypierasz. - zadrwił Dawid.
- Tam naprawdę coś jest... Patrzcie! Szczelina w głąb ziemi. - rzekła Milena schylając się do szczeliny u podnóża.
  Nie mieli wyboru,to było jedyne wyjście,przejście z drzewa. Wzięli pochodnie, przeszli przez szczelinę w dół i udali się ciemnym,podziemnym korytarzem. Kilkadziesiąt metrów dalej była kolejna szczelina, większa skąd dochodziło gorąco i czerwone światło. Spojrzeli przez nią... Prowadziła do obcego podziemnego świata. Wyglądało to jak ogromna forteca, potężna fabryka broni, mięsa i metalowych przedmiotów. Jednak nie zamieszkiwali jej ludzie, tylko stwory o brązowo-czerwonej skórze z łuskami, zamiast rąk mieli 4 macki,a kończyny dolne podobne były do kończyn słonia,tylko znacznie mniejsze. Nie mieli włosów, a mierzyli przeszło 2 metry. 
  Kiedy czwórka bohaterów przeszła przez szczelinę i szła do dolnego korytarza Kacper potknął się o kamień. Zwrócił na siebie uwagę stworów, przez moment panowała cisza... Za chwilę stwory rzuciły się na chłopaka i jego przyjaciół. Uciekali korytarzami, zawiłymi niczym labirynt, które zwężały się coraz bardziej. Skręcili w lewo w nisko osadzoną jamę, tym samym uciekli przed stworami. Było bardzo ciemno, nie wiedzieli gdzie są. Przemieszczali się ostrożnie do tyłu, lecz przez ciemność wpadli do dużej dziury, która była dla nich jak ślizgawka. Wylądowali w sali wykutej w podziemnych skałach. Przeogromna sala przypominająca olbrzymią świątynię. Była pusta, miała jedynie kolumny. Mierzyła ponad 300 m wysokości i 150 m średnicy, bo miała kształt walca. Kolumny miały kształt stworów zamieszkujących te podziemia. 
    Na końcu sali znajdował się okrągły kamienny stolik ,a na nim magiczna kula. Podeszli tam, a po chwili Zuza przypominając sobie coś rzekła:
 - Taką samą kulę widziałam u wróżki w Rozaniu.
 - U jakiej wróżki? - pytała Milena.
 - Byłam kiedyś u takiej jednej, żeby mi powróżyła, to od niej kupiłam talię kart. Patrzcie! Coś w niej widnieje!
       W kuli ukazała się kobieta z namiotu z Rozańskiego targu i zwróciła się do Zuzanny:
 - Witaj moja panno, widzę, że wciąż żyjesz. Wiedz jednak że twój oddech jest w moich rękach. Chciałam byś przez swoją naiwność sama wydała na siebie wyrok. Teraz już stąd nie wyjdziesz i byćmoże nauczysz się czegoś! Chociaż i tak ci się to już nie uda. Obserwuję cię przez cały czas, pamiętaj... AHAHAHA...!!!
   Dziewczyna omal nie zemdlała z przerażenia i jednocześnie zaskoczenia. Zaczęła przepraszać i obwiniać się o los Kacpra i Dawida, użalała się nad sobą, głupia. Kacper raz i drugi potrząsnął jej ramionami i Zuza ogarnęła się. Słyszeli głosy stworów, więc uciekli przez krótki, mokry i skalisty tunel. Biło bowiem stamtąd słabe światło słoneczne.
    Znaleźli się na skałach od wewnętrznej strony jakiegoś wysokiego wodospadu. Musieli zejść ze śliskich skał, więc robili to powoli i ostrożnie. Będąc już na dole szli jeszcze kawałek wzdłuż rzeki, którą z obydwu stron otaczał gęsty las. Zapadł zmrok, więc zatrzymali się i rozbili obóz jakieś 100 m od wodospadu.


Tak,więc to jest cały rozdział. Przepraszam za te niedokończenie go ostatnim razem,ale musiałam szybko iść, a przepisywałam bezpośrednio do posta. :* Pozdrawiam.
H.

Komentarze