Opowiadanie: "Która zdradziła..."

Która zdradziła...
(O siostrze, która przez uległość zagubiła się w świecie,
trafiła do więzienia... sprawdź co się z nią stało.)

   Bywają chwile, w których zastanawiasz się nad swoim życiem. Zadajesz sobie pytania: Po co się urodziłem? Czy moim celem jest śmierć? Czy jestem tu na Ziemi by coś wnieść, zmienić, być kimś może istotnym, czy może jedynie się ulotnić... Przebiec przez historię jak niezauważony cień... Co jest moim powołaniem?
    W małej wsi w okolicach Bielska pewna kobieta wyczekiwała dziecka, był to okres lat 80. XX wieku. Już wcześniej poroniła dwa razy. Bardzo pragnęła wraz z mężem dziecka i każdego dnia modliła się by donieść ciążę. Niestety będąc w ósmym miesiącu ciąży doktor na kontroli powiedział jej, że dziecko jest chore i prawdopodobnie umrze przy lub przed porodem i jednocześnie zagraża zdrowiu i życiu matki. Zrozpaczona kobieta szukała pomocy w ludziach, znalazła ją tylko w swoim kochającym mężu, który pomagał jej z całych sił. Postanowiła, że urodzi dziecko choćby kosztem swojego życia. Niespełna tydzień później, przedwcześnie urodziła córkę. Była całkiem zdrowa. Dała jej nietypowe imię Expecta, z łac. 'czekać', by podkreślić, że była tym na czego oczekiwała kobieta, jej celem. Po porodzie wystąpiły u matki dziewczynki komplikacje. Kilkanaście dni później kobieta zmarła.
    Ojciec Expecty wychowywał ją jak najlepiej potrafił. Dawał jej to co najlepsze i darzył ogromną miłością, a córka rosła i przypominała mu jego żonę.
    Gdy pewnego dnia wrócił do domu z pracy nie zastał jego dziesięcioletniej córki. Spanikował, powinna być już dawno w domu... Dzwonił po rodzinie, chodził po sąsiadach, przeszukał całe mieszkanie i... Znalazł córkę śpiącą pod łóżkiem z krzyżykiem w ręku. To go zaniepokoiło. Zapytał ją po co zdjęła krzyżyk ze ściany i jak to zrobiła. Odpowiedziała: "Chciałam tylko na niego popatrzyć z bliska". Dziewczynka wychowała się w głębokiej wierze, we wszystkim pokładała nadzieję.
  Mając już 16 lat była bardzo piękną dziewczyną, ale też dość nieśmiałą, grzeczną, ułożoną, z perspektywami, siedząc na przystanku nie wsiadła do autobusu do domu, tylko w drugą stronę... Po co? Po początek swojej historii. Postanowiła zostać zakonnicą, bo poczuła w sobie powołanie, usłyszała wewnętrzny głos, za którym poszła.
      I tak z dnia na dzień zmieniły się jej plany na przyszłość. Została więc zakonnicą. Była naprawdę dobrą dziewczyną, pomocną, rzetelną, sumienną. Dzieci ją lubiły. Miała jednak w sobie słaby punkt - bywało, że ulegała wpływom innych. W jakim towarzystwie się obracała, lub to co widziała ją zmieniało, w taką się zmieniała.
     Pewnego słonecznego dnia jadąc samochodem zrobił się korek na rondzie. Chwilę później przyjechała karetka. Ludzie wbrew przepisom wysiadali z samochodów. Expecta zrobiła to samo. Poważny wypadek, kilku rannych, jedna osoba nie żyje. Siostra podeszła, uklękła i zaczęła się modlić. Komuś się jednak spieszyło i mając motor wyprzedzał wszystkie auta i jechał szybko między nimi. Mężczyzna, który widział Expectę i wariata na motorze w porę odciągnął pochłoniętą myślami zakonnicę z drogi motorzyście.
 - W imię Ojca i Syna! Jak mam się panu odwdzięczyć, życie mi pan uratował. - mówiła do niego.
 - Siostrzyczko to nic...
 - Mogę panu jakoś pomóc?
 -  W zasadzie to tak, jestem pieszo, bo samochód w naprawie, może podwiozłaby mnie siostra pod kafejkę "U kłody"?
 - Pewnie, pewnie, tylko jest jak na razie korek, ale zaraz będzie rondo przejezdne, bo karetki i służby odjeżdżają. To wsiadajmy!
    Do kafejki jechali około 5-10 minut, a i tak były korki. Mężczyzna okazał się być bardzo sympatyczny i zaproponował siostrze, że pokaże jej kafejkę i zrobi kawkę na koszt firmy. Siostra stwierdziła: No czemu by nie? I powoli dawała się wkręcać w świat rzeczywistości.
     Miała 24 lata i była naprawdę piękną kobietą. Nie zapominajmy, że osoby, które chcą poświęcić służbę Bogu to tylko ludzie, bardzo podobni do nas. "Miły pan" tak umiejętnie oślepiał ludzi, że uwiódł nawet Expectę. Rozkochał ją w sobie tak bardzo i wkręcił podstępnie w nowoczesny świat, że życie zakonnicy zaczęło ją nudzić. Zmieniła się, uległa. Nie chciała już pełnić tej służby. Wszystko przestało ją obchodzić, zostawiła swój strój zakonnicy, przysięgę wobec Boga, doczesne życie, zgubiła samą siebie i to czego miała w sobie najwięcej - wiarę. To był długi proces, ale mężczyzna, który miał być "dobrym" tak naprawdę okrył jej serce czarnym płaszczem grzechów i ludzkich słabości. Zamieszkała z tym facetem i dała się wciągnąć w świat nocnych imprez. Pewnego wieczoru poszli razem do klubu, który słynął tylko z wódki i seksu. Początkowo nie chciała tam iść, ale potem dała się namówić. Tejże nocy straciła swoją czystość. Dając się namawiać po kieliszku na kieliszek, upiła się. Jej współlokator dotykał ją, całował, a jej się to spodobało. To był dla niego odpowiedni moment, by zaciągnąć ją do łóżka. Tak też wrócili z imprezy, pijani - ona w szczególności. Dobierali się do siebie, poszli do łóżka i zabawili się. Tak straciła swoją cnotę. Z samego rana nie była jeszcze świadoma tego co się stało, gdyż nie pamiętała imprezy, miała jedynie przebłyski. Powoli zaczęła sobie wszystko przypominać.
     Ten jej facet był tak naprawdę dilerem. Wrzucił jej raz do soku pewien narkotyk. Wypiła i miała odlot. Poszła naćpana do sklepu. Pech chciał, że ochroniarz zauważył, że coś jest nie tak. Przyjechała policja i zabrali ją. Zrobili badania i wykryto w jej krwi narkotyki. Nie przyznała się, że brała, bo sama o tym nie wiedziała. Trafiła na dwa dni na odwyk, a potem ją zamknęli na kilka dni.
     Siedząc w celi zrozumiała, że przegrała z życiem. Nie znalazła w sobie na tyle siły, by zostać przy postanowieniach wobec siebie i względem Boga. Podczas przerwy, gdy więźniowie mogli wyjść i spotkać się na dworze, jeden z nich widząc Expectę siedzącą z łzami w oczach podszedł do niej i powiedział:
 - Kim jesteś, że się tu znalazłaś?
 - Teraz już jestem nikim. - odpowiedziała.
 - Daruj sobie łzy, ktoś kto tu trafił i płacze jest pewnie niewinny, albo tak miękki, lub po prostu żałuje.
 - Ja żałuję wszystkiego od początku do końca. Zdradziłam Boga dla ludzi! A teraz mam za swoje... Wykryto u mnie narkotyki, a ja nie wiem jak to możliwe, bo nigdy nie miałam z tym do czynienia. 
 - Powiem ci tylko, że za bardzo ufasz ludziom, a świat nie jest taki na jaki z pozoru wygląda. Wyjdziesz stąd pojutrze i  nie ufaj twojemu współlokatorowi, bo on wsypał ci narkotyki do soku, który wypiłaś. I nie wiń się za swój los, może tak miało być, może to cię czegoś nauczyło, ale pamiętaj Expecto, że Bóg cię nigdy nie opuści... Jeszcze się kiedyś zobaczymy, muszę iść, żegnaj.
     Dziewczyna siedziała, słuchała i patrzyła jak wryta z otwartymi ustami. Skąd on to wszystko wie?! Nawet swemu ojcu nie opowiadała o tym wszystkim... Może to był jakiś znajomy jej kolesia. Ale skąd on to wszystko wie, dlaczego nie mówi jak przestępca i czemu pojawił się i zniknął..? Co to w ogóle było?! 
    Przez dwa dni Expecta nie wiedziała co ma o tym myśleć. Coś zaczęła sobie uświadamiać, kiedy - jak przepowiedział jej więzień - wyszła z więzienia po dwóch dniach. Wróciła pod mieszkanie tego, który ją zmienił, włamała się i wzięła wszystkie swoje rzeczy, łącznie ze strojem zakonnicy, który kiedyś upchnęła głęboko na dno szafy. Wróciła do domu i opowiedziała o wszystkim ojcu. Jak zareagował jej ojciec? Przytulił mocno i powiedział: "Cieszę się dzisiaj jak w dniu twoich narodzin. Mój najdroższy skarb wrócił." Expecta zamieszkała u ojca i pojechała do biskupstwa prosić o przebaczenie, chciała ponownie pełnić służbę Bogu i odnowić przysięgę. Musiała naprawdę się postarać, by wrócić do tej służby, ale całym swoim przyszłym życiem wynagrodziła Bogu swoją niegodziwość i niewierność. To Jego najbardziej prosiła o przebaczenie każdego kolejnego dnia. Kiedy czuwała wieczorem na modlitwie Bóg przyszedł do niej w postaci więźnia, z którym rozmawiała, powiedział jej, że przebacza jej wszystko co zrobiła. W tedy stało się dla niej jasne, że w tedy w więzieniu sam Pan przyszedł jej z pomocą, nie zostawił jej kiedy była sama.
    Przez nieszczęścia jakie spotykają nas w życiu, Bóg chce sprawdzić naszą wiarę, lecz nawet kiedy ulegniemy złu i popełnimy najcięższe grzechy On nas nie odtrąci. On czeka aż zrozumiesz co zrobiłeś źle. Nigdy nie jest za późno. Kiedy naprawdę czegoś żałujesz, wszystko ci przebaczy. Tak jak ojciec, który naprawdę kocha swoje dzieci, On na Ciebie czeka aż do końca Twoich dni, tak jak na zakonnicę, która zagubiła się przez grzechy innych ludzi, bo była uległa. Pamiętaj, by trzymać się tej drogi przez życie jaką sobie wyznaczysz, i która jest warta tego, by nią iść.

:) 
Jeśli coś cię oburzyło, czegoś nie zrozumiałeś/aś napisz mi w mailu, być może źle odebrałeś/aś pewną koncepcję. Pamiętaj, że to tylko opowiadanie.

Komentarze