"Talia kart: Złe charaktery"


Rozdział 3 - Złe charaktery

   Zuza pobiegła do zniszczonych regałów i odszukała tam lornetki. Następnie ostrożnie odchylając się w stronę przełęczy i spojrzała przez lornetki na kartę,która wypadła jej z kieszeni podczas skoku. Był na niej raczej komiczny obrazek: diablica z ulem na głowie,gotująca w kotle przerażonego diabła.
   Kacper popchnął Dawida.
 - Co? - zapytał zdziwiony Dawid.
 - Jajco, najchętniej to bym cię wrzucił tam na dół! - oświadczył Kacper i wskazał palcem w stronę otchłani.
 - Że niby czemu?
 - Bo mnie wkurzasz!
 - Nie zgrywaj się,odkąd cię znam tylko chcesz zwrócić na siebie uwagę. Myślisz,że mnie sobie będziesz popychał kiedy masz ochotę?
 - Chłopaki uspokójcie się! Co się z wami stało? - zapytała rozkojarzona dziewczyna.
 - Nie wtrącaj się... - odpowiedział Dawid - To dziecinny,gimbusowy "szpan".
 - Odezwał się "dojrzały"...!
 - Zamknijcie się - wtrąciła Zuza popychając obydwu chłopaków.
 - Mówiłem ci do cholery,nie wtrącaj się!!! - krzyczał Dawid.
   "Plask!". I w tej że chwili chłopak oberwał z liścia od dziewczyny. Ta uderzyła go z taką siłą,że odwrócił się i niemal przewrócił.
   W tedy opamiętał się i zaczął przepraszać. Kiedy skończył Kacper wydarł się na cały głos. Krzyczał,wydzierał się jakby go coś opętało. Jakby dostał ataku furii. Zuza i Dawid próbowali go uspokoić,ale bez skutku. Dawid trzasnął go raz, i drugi, i trzeci... W końcu uspokoił się.
 - Co się dzieje? - zapytał roztrzęsiony Kacper.
    Dawid ogarnął siebie i przyjaciół. Uspokoili się i wiedzieli już teraz co robią,lecz nie potrafili wyjaśnić dlaczego tak się zachowywali. Coś jednak nie dawało mu spokoju. Wziął zatem lornetki i spojrzał na skały, na kratę, widział ją taką jaką widziała Zuzanna. Nie potrafił jej jednak zinterpretować. Chłopak odwrócił się jednak szybko i z przekonaniem kiedy Zuza i Kacper zaczęli krzyczeć. Dziewczyna rzuciła się na niego i dusiła go,a on próbował się bronic. Dawid zaraz do nich doskoczył i odciągnął rozwścieczoną dziewczynę,której tęczówki były w tej chwili niczym żywy ogień,a źrenic prawie w ogóle nie szło dostrzec.
   Siedząc chwilę w ciszy Dawid stwierdził,że to wina karty,tak jak uprzedniej rozdarcie się ziemi. To co się jednak dzieje,co przepowiadają karty dotyka jedynie najbliższe otoczenie. Najmocniej klątwa kart tarota dotyka ich właścicielkę.
   Chłopak poczuł się przez chwilę dowódcą. Chciał jeszcze raz sprawdzić,o co chodzi dokładnie w tej karcie. Jednakże kiedy spojrzał na skały karty już nie było.
 - Wynośmy się stąd i to czym prędzej! - stwierdził.
 - Masz rację,spadamy stąd. - odpowiedziała Zuza. Tylko spakujmy do jakichś toreb czy plecaków niezbędne rzeczy i jakieś żarcie.
 - Tak,to dobry pomysł. Tutaj nie przyjedzie żadna straż ani pomoc. Takie to tu odludzie.
   Wyszli ze zniszczonego budynku,kiedy się odwrócili,by ocenić szkody zobaczyli ten sam budynek,ten sam bar,dokładnie w tym samym stanie jaki go zastali. Jakby nic się nie stało. Poszli po plecaki,prowiant,itp. Uciekli z Rozania. Ścieszka jednak nie poprowadziła ich do żadnego miasta. To jest moment,w którym podróż bohaterów właściwie się rozpoczyna. Drogą wiodącą przez pola,wzgórza i rozległe łąki...
    Zbliżał się wieczór. W końcu zniknął za horyzontem ostatni promień krwawego Słońca. Dotarli do lasu,którego potężne drzewa liczące niemal 60 m wysokości,a pnie ich 5 m średnicy rozciągały się równo od wschodu na zachód aż po kres horyzontu i linii widzenia.
   Cała trójka stała chwilę w odległościach od siebie wahając się myślami,czy wejść,czy zawrócić. Tak było... do czasu kiedy Zuzanna zaczęła krzyczeć:
 - O nie! Ugrzęzłam w błocie!
 - Trzymaj się! Zaraz cię  wyciągniemy. - mówili z pośpiechem chwytając pierwszą lepszą gałąź z brzegu lasu i podając ją dziewczynie. Ta niemal całe nogi miała już w bagnie. Udało im się ją bezpiecznie wyciągnąć. Był już prawie mrok. Stado dzikich łani przebiegało łąki. Zuza wraz z chłopakami postanowili wejść w głąb lasu,a nie pozostawać na tej otwartej przestrzeni,gdzie i tak niczego nie zdziałają. Zatem weszli w ciemny,cichy las. I tylko dzięki latarkom i bladym promieniom księżyca,z ledwością przedzierającym się przez korony drzew młodzi bohaterowie mogli przemierzać tę dzicz.

:)
 Ten rozdział mógł być trochę nudny,ale nie zrażajcie się,dopiero teraz się zaczynają przygody.
Te obrazki/rysunki są jeszcze z czasów kiedy chodziłam do 6 klasy podstawówki,są jedynie obrazem mojej wizji. Nie mam głowy żeby rysować nowe.

Komentarze

Prześlij komentarz